Polana Weissi

Weissi

Polana ma kształt wielkiej pięcioramiennej gwiazdy. Wokół rosną wspaniałe świerki. 100 metrów dalej jest wielka góra, a w niej jaskinia, w której często przebywa Weissi...

Shaver

Przybył tu rozglądając się wokół. Dostrzegł jaskinię i szybko poleciał w tamtą stronę.
- Jest tu ktoś? - zapytał.

Weissi

Z wnętrza jaskini wyłoniła się Weissi.
-Witaj, co u ciebie słychać? Ja jestem Weissi, a ty?- Spytała smoka z uśmiechem.

Shaver

- Mów mi Shaver, szukam znajomych, ale nie spotkałem jeszcze nikogo... - odparł i przyjrzał się smoczycy.

Trixia

Shinra obserwowała wszystko z powietrza od dawna. Słyszała wszystko co mówiły do siebie smoki. Nie było to interesujące, a ona uwielbiała być tą osobą, która dodaje szczypty zaskoczenia z monotonnych chwilach. Wzleciała wyżej i zasłoniła, ciemnymi, burzowymi chmurami, które w jednej chwili zasłoniły niebo. Nie chciała pokazywać, że to ona powoduje nagłą zmianę pogody. Powoli chmury ciemniały i zaczęło grzmieć. Wtedy zesłała wielki piorun, który uderzył w sam środek polany, zostawiając ciemny, wypalony ślad. Teraz się rozkręcała. Wysłała serię nieszkodliwych piorunów, wijąc się między nimi. Widać było tylko jej łuski mieniące się w świetle błyskawic. Z nieba spadł ogromny piorun, który trafił w to samo miejsce co pierwszy. Trwał tak długo, jak dotarcie smoczycy na ziemię. Krążyła w locie dookoła pioruna i delikatnie dotknęła ziemi czarnymi pazurami.
-Witam.- Syknęła cicho. Nadal grzmiało, więc jej głos zdawał się wywoływać grzmoty i huki.

[Shaver: Pisz dłuższe posty i zadbaj o interpunkcję. Masz tu dwa zdania krótkie i jedno złożone. To jest minimum, a wolałabym widzieć więcej.]

Weissi

Witaj Shinra, co u ciebie? Widzę, że z łatwością rzucasz piorunami na prawo i na lewo. Przedstawiam ci Shavera, przywódcę Klanu Wiatru.-Powiedziała Weissi patrząc na Shinrę.-Niedawno przybył w te strony i szuka znajomych.

Trixia

-Wiem, że szuka znajomych.- Odrzekła krótko. Widziała, że nie zrobiła na Weissi większego wrażenia, a to jej nie zadowalało.
-Nic ciekawego, nikogo nie widziałam od dłuższego czasu, więc cieszę się widząc innego smoka. A u was?- Spytała. Niebo znów pojaśniało, i dopiero teraz można było zobaczyć, że ślad po piorunie miał głębokość trzech cali. Smoczyca nie przejmowała się tym. Wiedziała, że Weissi może spokojnie przywrócić to miejsce do porządku. Teraz dopiero odezwała się bezpośrednio do Shavera.
-Więc, Shaver, może pokażesz co potrafisz? Jakiś pokaz umiejętności. Hm?- Spytała z uśmiechem. Pierwszy raz widziała tego smoka i chciała wiedzieć czym zasłużył na bycie Smokiem Wiatru. Ona już pokazała mu do czego jest zdolna, nie czyniąc większych szkód. Spojrzała na smoka czerwonymi ślepiami szczerząc kły w cwaniackim uśmiechu.

Weissi

Moich umiejętności chyba nie muszę ci pokazywać, chyba, że chcesz być uduszona przez drzewo.-Powiedziała Weissi, a wszystkie drzewa wycelowały gałęziami w stronę Shinry.

Trixia

Nie przejmowała się tym zbytnio. Nie chciała sprawdzić umiejętności Weissi. Już dobrze je znała. Chciała wiedzieć co umie Shaver.
-Weissi, po co te nerwy?- Spytała spokojnie.- Ja tylko chcę zobaczyć co on umie. Nie chcę walczyć. Od tego jest arena. Chociaż chętnie ją odwiedzę jeśli to na tym Ci zależy.- Rzekła kłapiąc zębami. Wiedziała, że to wystarczy Weissi, jej klan nie był skory do walki. Walka była ostatecznością dla Klanu Lasu. Czekała na odpowiedź bawiąc się iskrami, między pazurami. Powoli powstała z nich kula, która wzbiła się w powietrze znikając w chmurach.

Weissi

-To tylko drzewa. One odczuwają cudze emocje i starają się nie spłonąć. Przestraszył je ten piorun i boją się, że zrobisz im krzywdę-Powiedziała Weissi, a drzewa wróciły na swoje miejsce.

Trixia

Kula nadal nie spadała. Po prostu zniknęła. Shinra patrzała na Shavera, nadal czekając na pokaz umiejętności.
-Ja nie zrobię im krzywdy, ale myślę, że one mnie z miłą chęcią skręcą kark.- Odpowiedziała i lekko drgnęła. Wtedy na niebie pojawiły się czarne iskry. W ich epicentrum widać było czarną kulę z małych błyskawic.
-Shaver, ja czekam cierpliwie.- Syknęła przeciągle.

Weissi

Weissi popatrzała na Shavera, nie wiedząc, jak zareaguje. Miała nadzieję, że nie da się wyprowadzić z równowagi, to oznaczałoby walkę.
-Shinra, nie mów, że chcesz być zdmuchnięta w kierunku swojej kuli.-Powiedziała Weissi kpiąco, patrząc w jej kierunku.

Trixia

-A wiesz, nawet chętnie zobaczę ją od środka.- Odparła z uśmiechem. Mogła to zrobić, w końcu pioruny nie mogły zrobić jej żadnej krzywdy.
-Ale po co od razu się kłócić. Powiedz wprost, że nie chcesz widzieć jego zdolności. Ja osobiście byłam ciekawa, ale skoro nie, to nie.- Odpowiedziała już normalnym tonem i westchnęła. Znowu bawiła się iskrami w pazurach, ale nie tworzyła z nich kuli. Czekała aż Shaver cokolwiek powie i wyczekiwała na odpowiedź Weissi.

Pinkla

Wnet z dala przybyły małe chmury z , który wydobyła się mała mżawka.Z dala było słychać, że nadlatuje smutny smok, który płacze nie wiadomo dlaczego.Po chwili deszczyk zmienił się w grad i z dala leciała smoczyca Pinkla ze łzami w oczach.W myśli mówiła"Gdzie ktoś jest?" i spoglądając swymi niebieskimi oczyma na polane ujrzała małą grupkę smoków rozmawiających ze sobą.Opadając coraz niżej krzyczała"Hej!Jest wreście ktoś".Wylądowała i powiedziała"Cześć,co słychać?".

Trixia

-Witaj. Jak ci na imię?- Odrzekła szybko smoczyca przerywając zabawę iskrami. Zlustrowała smoczycę chłodnym spojrzeniem. Zignorowała mżawkę i syknęła cicho.
-Czemu płaczesz? Czy jesteś smutna?- Spytała. Widząc, że smoczyca już nie płacze okrążyła ją mierząc groźnym wzrokiem. Od razu widziała, że należy do Klanu Wody i jest jego przywódcą. Zmrużyła oczy i uśmiechnęła się szyderczo.
-A może ty, Smoczyco Wody, pokażesz mi swoje umiejętności?- Spytała nie spuszczając wzroku ze smoczycy. Mówiąc to zesłała piorun pogłębiając ślad na środku polany. Pobawiła się iskrami i znów wysłała kulę. Tym razem niebieską.

Pinkla

"Ja nazywam się Pinkla i od 6 godzin szukałam jakiejś żywej istoty"-odezwała się smoczyca.Położyła się na trawę i liczyła chmury, które po upływie 2 minut znikały.Po chwili namysłu powiedziała:"Mogę ci pokazać co potrafię.".Wstała i wytrzepała się z trawy tak, że łuski mieniły się z czystości.Zaraz po ujrzeniu niebieskiej kuli jak znika za chmurami smoczyca wskazała palcem miejsce i tam z wodnych chmur powstała ławeczka do siedzenia.Podleciała do niej i usiadła.Szczęśliwie ruszając skrzydłami spytała się Shinry:"Czy tylko my jesteśmy na tej polanie?"

Trixia

-Nie. To jest Weissi, a to Shaver. Puki co chyba milczą.- Odparła pokazując łbem na dwa smoki. Niebieska kula w końcu spadła na środek polany i wybuchła tworząc setki małych iskier. Znowu zesłała kilka gromów. Po prostu z nudów. Obserwowała poczynania smoczycy. Długo milczała, aż w końcu rzekła:
-Hmm... a może... coś większego? Ponoć umiecie stworzyć żywą, rozumną istotę z samej wody, nawet wyglądającą jak woda, tylko zniekształconą tak by przypominała ową istotę. Ale chyba już daje ci zbyt dokładne instrukcje.- Rzekła spokojnie. Teraz kula, którą rzuciła była czerwona i większa. Poleciała w chmury znikając gdzieś w oddali.

Price

Mały smok niezdarnie machał skrzydełkami lecąc tuż nad ziemią. Chciał wzbić się wyżej, lecz skończyło się na tym, że zarył głową o ziemi, odsłaniając czarną ziemię i zdejmując spory kawał trawy. Podniósł się i otrzepał szybko z trawy. Zobaczył czterech z pięciu przywódców klanów. Wiedział jak wyglądają, ale nie miał pojęcia jak się nazywają. Kątem oka zobaczył czerwoną kulę znikającą na niebie.
-Witam. Jestem Price, a wy?- Spytał wszystkich obecnych nieśmiało. Czekając na odpowiedź próbował stworzyć podobną kulę, lecz jego próby skończyły się na poranionej łapie z powodu kilku wybuchów w jego pazurach.
-Auć- Jęknął cicho. Krew lała się strumieniami.

Trixia

-Witaj, ja jestem Shinra.-Odparła z uśmiechem, chyba pierwszy raz w życiu się uśmiechnęła. Kula spadła, ale nie zderzyła się z ziemią, tylko zmieniła się w małe tornado zostawiając jeszcze głębszą dziurę. Widząc, że smok próbuje stworzyć kule wzdrygnęła się "Taki mały, a już chce uczyć się najtrudniejszych rzeczy. Ach... co te ambicje robią ze smokiem." pomyślała. Widząc jego krew zaczęła się trząść, znowu "to" chciało z niej wyjść. Odwróciła głowę, tak by nie patrzeć na małego smoka.
-We... Weissi, czy... czy możesz?- Powiedziała cicho. Chciała, by to się już skończyło. jeszcze trochę a zabije tego smoka. Nie ruszała się, tylko co pewie czas szeptała jakieś niezrozumiałe słowa.

Weissi

-Jasne...- Odparła niepewnie. Chwyciła łapę smoka i położyła na niej swoją. Gdy tylko ich łapy zetknęły się, rana zniknęła.
-Aha, jak już się pewnie domyśliłeś, jestem Weissi.- Powiedziała do małego.